Wino to produkt fermentacji alkoholowej drożdży. To każdy wie ale jak zrobić wino w domu?
Ja od lat robię wino z winogron, takich małych, czerwonych przydomowych.Pierwsza sprawa to czas zbioru, tu nie można określić jednej pory to zależy od słońca temperatury itd. Staram się czekać do pierwszych przymrozków, opadają wtedy liście co ułatwia zbiór i jest najwięcej cukru w owocach.
Grona po zerwaniu ważę, myję ciepłą wodą w skrzynkach z otworami i poddaję fermentacji w miazdze.
Jest to bardzo stary proces. Polega on na zmiażdżeniu umytych owoców wrzuceniu ich do pojemników fermentacyjnych ( beczki PP z atestem PZH) i przetrzymaniu przez kilka dni w temperaturze pokojowej.
Zabieg ten najlepiej sprawdza się przy produkcji win z winogron czerwonych. Ponieważ wtedy najlepiej wyługowuje się czerwony barwnik. Owoce po takim procesie wstępnej fermentacji lepiej się tłoczą i moszcz jest bardziej czerwony. Moszcz lepiej fermentuje a wino doskonale się klaruje.
Należy jedynie uważać aby nie dopuścić do powstania pleśni lub drozdy kożuchujących. Wystarczy miazgę zaszczepić drożdżami winnymi, przykryć i nie przetrzymywać ich dłużej niż 3-4 dni.
Wczoraj w nocy wycisnąłem moszcz. Poszło rewelacyjnie.
Fermentacja w miazdze trwała 5-6 dni, w temp. 20oC, nic się nie stało, żadnych pleśni. Beczki były szczelnie zamknięte. Podejrzewam, że dodane suche drożdże zrobiły swoje.
Zaczynamy:
Oddzielamy moszcz od owoców, jak widać jest masa moszczu bez wyciskania.
Owoce lądują w prasie śrubowej i wyciskam. Jak śruba nie daje się już dokręcać znaczy, że nie poleci ani kropelka. Wyciśnięte owoce są sprasowane w talarki.
W tym samym czasie gotuję wodę z cukrem. Po rozpuszczeniu cukru dodaję do syropu resztę zimnej wody ( temp. max 30oC) i mieszam z moszczem.
Drożdże od razu zaczynają pracować, woda w rurce bulgocze, co kilka sekund.
Teraz trochę informacji o doprawianiu moszczu.
W naszym klimacie nie jesteśmy w stanie z winogron zrobić wina bez dodatku cukru. Tak żeby miało, choć z 10 procent. Na początku po wyciśnięciu moszczu mierzymy cukier. U mnie po 5-6 dniach fermentacji w beczce miał około 2,6 blg czyli prawie nic. Cukier dodaje standardowo w takich samych proporcjach od około 20 lat. Wodę dodajemy po to, aby obniżyć kwasowość. Nigdy nie mierzyłem kwasowości, zawsze bazowałem na recepturach. Trzeba będzie kiedyś sprawdzić.
Podstawowa receptura pierwszy dodatek:
- 10,5 moszczu ( bez wstępnego dodatku wody)
- 3,5 kg cukru
- 7 litrów wody
To pierwszy dodatek, następny będzie po około 1-2 tygodniach. Zależeć to będzie od pracy drożdży.
Cukier i wodę dodajemy w 2-3 etapach. Nie powinno się dodawać od razu całego cukru i wody.
13 listopad
Dodaje kolejną porcję cukru i wody. Czekałem trochę za długo ale nic się nie stało.
Drugi dodatek:
- 1,5 kg cukru
- 4 litrów wody
Na drugi dzień wino pracuje bardzo ładnie, ma piekny kolor i powoli widać, że się klaruje.
Wino powoli przestaje pracować, na powierzchni nie ma już żadnych pływających kawałków, dzisiaj ostatni dodatek syropu.
Przed dodatkiem syropu zmierzyłem alkohol - około 10-11% i cukier 0oBlg.
Dodałem 2 kilo cukru i 2 litry wody, pomiar cukru po wymieszaniu 7oBlg.
27 listopad
Wino nadal pracuje. Przez kilka dni była niższa temperatura, okolo 18 st. Idę sprawdzic parametry, choc mam masę innej roboty to jesień i łekotka skutecznie mnie powstrzymuje.
2 Grudzień
Grudzień czas na zahamowanie pracy drożdży, BLG około 2, alkohol będzie na poziomie 11-13 to wystarczy, nie chcę super wytrawnego i wątroby też nie mam zamiary obciążać.
Wychładzam balony do 10 stopni, myślę że wystarczy.
Zlałem wino. Ponieważ potłukłem cukromierz nie wiem jaka jest zawartość cukru. W jednym balonie wino miało fajny półwytrawny smak, w drugim lekko słodki, w trzecim najmniejszym bardzo słodki i ten podzieliłem na pół i dolałem do dwóch pierwszych. Co do alkoholu to będzie około 13-14 voltów.
Z trzech balonów zrobiły się dwa balony. Po pierwszym zlaniu wina bardzo ważne jest, aby w balonie było jak najmniej powietrza. Można zrobić tak: albo do balona dorzucamy szklane kulki, coś, co wypełni nam miejsce, albo kupujemy kilka balonów o różnych pojemnościach.
Po zlaniu przestawiamy do pomieszczenia z temperaturą około 12-15 stopni. I czekamy, co tydzień trzeba sprawdzać wodę w rurkach. Nie wolno otwierać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz