Witam, kolejne dymienie za mną. Tym razem na zlecenie.
Do dymu poszły boczki i kawałki schaby i szynki. Po 8 godzinach z podpiekaniem wyszły piękne z kolorkiem miodowym.
Było to moje pierwsze wędzenie z otwartymi drzwiczkami. Chodzi o pirolizę, żeby odbywała się z dostępem powietrza i w temperaturze nieprzekraczającej 450 stopni. Wtedy powstaje mniej rakotwórczych związków wielopierścieniowych. Tak przynajmniej wyczytałem w starych podręcznikach, badaniach na temat dymu w wędzarni. Sprawdza się to w smaku i pięknym kolorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz